Literatura

na jej rozkazyRÓŻ(A)NE ODCIENIE ROZKOSZY
Po erotyki sięgam rzadko, niemal wcale. Poza osławionymi „50 twarzami Grey’a” i dwiema czy trzema innymi seriami przepełnionych seksem obyczajówek w zasadzie nie miałam w rękach. Niestety, o ironio, od podobnych tytułów odstraszają mnie głównie… opisy scen łóżkowych. Skupienie na tym, co, gdzie i pod jakim kątem on jej włożył oraz stosowanie dziwacznych synonimów w stylu „drąga”, „miecza” albo „pałki” lub (z drugiej strony) „różanego kwiatu”, „jędrnej brzoskwinki” tudzież „aksamitnego raju”, doprowadzało mnie jedynie do duszących wybuchów śmiechu. Bałam się, że „Na jej rozkazy” A.M. Chaudière i Angeliny Caligo, jakkolwiek kuszące płciową rekonfiguracją, ostatecznie okażą się podobnie złe. Tymczasem…

Czytaj dalej

nowy jorkMIASTO TO LUDZIE I ICH HISTORIE
Nowy Jork to symbol spełniających się snów i niekończących możliwości. Marzą o nim ludzie z całego świata, przekonani, że sama tylko doń wyprowadzka gotowa byłaby przemienić ich życie w magiczną przygodę. O Nowym Jorku śpiewali między innymi: U2, Paloma Faith, Lady Gaga, Freddie Mercury, Snow Patrol czy T.Love (a to tylko kilka pierwszych skojarzeń); kręcono o nim filmy i osadzano w nim niezliczoną ilość historii. Nigdy wcześniej jednak nie stał się głównym bohaterem powieści historycznej, mającej na celu ukazać jego dzieje. Dokonał tego dopiero, znany już z podobnego potraktowania Paryża, Edward Rutherfurd.

Czytaj dalej

ravenDAWANIE ROZKOSZY
Wydaje się, że wieki minęły od czasu, gdy wampiry święciły sukcesy na salonach literatury popularnej. Kiedyś wyczekiwane odsłony kolejnych serii wykorzystujących motyw bardziej lub mniej dzikich krwiopijców, dzisiaj albo zostały zapomniane albo cieszą się jedynie garstką najwierniejszych fanów. Przyznam, że nie sądziłam, iż w moje ręce trafi jeszcze premiera opierająca się na podobnym schemacie postaci. Trwałam jedynie w postanowieniu, że kiedyś doczytam cykl Anne Rice, skończę literacką wersję „Czystej krwi” i pożegnam się z „Wampirami z Morganville”. Tyle. Tymczasem nieśmiertelni wciąż okazują się żywi, np. w „Raven” autorstwa Sylvain Reynard.

Czytaj dalej

ciemność płonieO KROK OD KINGA
Zanim sięgnęłam po „Ciemność płonie”, słyszałam na jej temat kilka zachęcających opinii-komentarzy, w tym dwa, które naprawdę zaostrzyły mój na książkę apetyt. Po pierwsze – to zdaniem czytelników najlepsza powieść Ćwieka. Po drugie – zupełnie odmienna od późniejszych, ponieważ „się nie sprzedała, a z czegoś trzeba żyć” i autor postawił na… na to, co postawił. Prawda tego pierwszego to rzecz relatywna. Jeżeli zaś chodzi o drugie, to nie potrafię ani potwierdzić, ani obalić tej plotki. Strzelam jednak, że to bzdura, bo chociaż „Ciemność płonie” odróżnia się od wymienionych wcześniej tytułów autora, to wciąż wyraźnie widać w niej jego styl.

Czytaj dalej

dreszcz 2 facet w czerniDOJRZEWANIE SUPERBOHATERÓW
Drugi tom historii o przygodach Rycha Zwierzchowskiego długo spoglądał na mnie najpierw z półki, a potem z samego dołu książkowego sztapla, który zwykłam kompletować przy łóżku. Problem w tym, że sztapel rósł, a „Dreszcz 2” zamiast awansować w czytelniczych planach, wciąż spadał na niższe pozycje fikcyjnej tabeli. Działo się tak przede wszystkim, dlatego że pierwsza część powieści nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Ot, było dowcipnie i popkulturowo, ale nic ponad to. Jak się miało wkrótce okazać, był to po prostu dopiero wstęp do prawdziwej opowieści.

Czytaj dalej

dreszczPRZEBÓJ NAPRAWDĘ GŁOŚNY
W odniesieniu do książki Jakuba Ćwieka pojęcie „głośny przebój” nabiera nowego znaczenia. Faktem jest, że, jak na polskie realia, „Dreszcz” sprzedał się w wysokim nakładzie i wywołał energiczny odzew czytelników. Raz jeszcze świat polskiej fantastyki zadrżał w swoich posadach, a skrajne obozy – miłości i nienawiści – powzięły się walki o swoje racje. „Dreszcz” jest jednak głośny również w inny sposób. Jego stronice wypełnia rock. Sam też jest jak mocny rockowy kawałek.

Czytaj dalej

jak podróżować z łososiemJAK CZYTAĆ ECO?
Umberta Eco miałam okazję poznać jedynie przelotnie. Uśmiechnął się do mnie zmęczony (jak chwilę wcześniej zapewniał, po prostu nie nadążał za polską gościnnością rozumianą w ilości spożywanego alkoholu), podpisał książkę, pośrednio podziękował za wystawę. Było miło. Nigdy wcześniej i nigdy później nie znajdowałam się tak blisko osoby nominowanej do nagrody Nobla. A może byłam znacznie bliżej? Wtedy, gdy czytałam jego eseje i powieści? A może właśnie teraz, gdy podróżując pociągiem kończyłam „Jak podróżować z łososiem”?

Czytaj dalej

fatalna listaDZISIEJSZY NARCYZ TO LICEALISTKA
Nie od dzisiaj wiadomo, że różnice między kulturą amerykańską (konkretnie USA), a europejską – mimo ogólnej makdonaldyzacji – są ogromne. Zwykle ich nie zauważamy. Oglądamy amerykańskie filmy, amerykańskie programy i przejmujemy pewne wyobrażenie o Stanach, stopniowo wcielając je w życie w formie „słodkich szesnastek” czy lokalnych wersji „Jersey Shore”. Czasami jednak zderzamy się z elementami kultury USA, które wykraczają poza nasze wyobrażenia – gdy okazuje się np. że bliższy jest jej purytanizm niż wolność obyczajów albo gdy, jak w przypadku „Fatalnej listy” Siobhan Vivian, wychodzi na jaw, jak ogromne znaczenie ma dla niej wygląd zewnętrzny.

Czytaj dalej

armadaDEKONSTRUKCJA SCIENCE FICTION
Patrzą na mnie dziwnie, gdy opowiadam o swoich popkulturowych fascynacjach, gdy uśmiecham się do składanego z origami X-winga ­– a uśmiecham się tak, jakbym ogarniała wzrokiem pełen ich hangar (jak Luke Skywalker przed bitwą o Yavin) – albo, gdy wspominam o kolejnej z przeczytanych powieści fantastycznych, wskazując zapożyczenia sięgające historii Endera Wiggina (chodzi o oczywiście o „Grę Endera”, która dopiero niedawno stała się rozpoznawalna, mimo że powstała już w latach 70.). Nie mylę „Star Treka” ze „Stargate” czy „Star Wars”. Czy to dziwne? Może. Jeżeli jednak nadajecie na tych samych falach, to zakochacie się w „Armadzie” Ernesta Cline – dekonstruującej konwencję science fiction historii o dojrzewaniu, która znajduje się na granicy wybuchu od przeciążenia intertekstualnymi nawiązaniami.

Czytaj dalej

płyń z tonącymiODNALEŹĆ SIEBIE
Temat rozliczeń wojennych i poszukiwania swojej tożsamości nie jest w literaturze niczym nowym. Na tym poziomie, sięgający do czasów I i II wojny światowej oraz uwikłania w nią Norwegów, Lars Mytting nie prezentuje więc niczego odkrywczego. Ot, jeszcze jeden bohater-sierota, który musi zmierzyć się z przeszłością i samotnością, by móc zacząć żyć. Z tym, że „Płyń z tonącymi” to nie tylko opowieść o wojennych stratach i niezasklepionych ranach. To również historia zachłanności, poszukiwania własnego miejsca i godzenia bezpiecznej tradycji z niebezpiecznymi pragnieniami serca; to historia o niespełnieniu, potrzebie miłości i całym morzu tęsknoty.

Czytaj dalej

z bożej łaski MaksymilianNASTOLATEK ZMIENIA HISTORIĘ POLSKI
Przy okazji lektury powieści „Z bożej łaski Maksymilian” do klasycznej gamy uczuć, które towarzyszą mi podczas zapoznawania się z dziełami młodych twórców, dołączyło kilka nowych wrażeń – zaskoczenie, zafascynowanie i zawstydzenie, że podczas, gdy ja bawię się w nastoletnie historie miłosne o aniołach, demonach i sukubach; szesnastoletni Marcin Kula stworzył alternatywną wizję rozwoju Polski, odmieniając punkty zwrotne znanej nam przeszłości.

Czytaj dalej

nie omijaj szczęściaŻYCIE BŁĘKITEM MALOWANE
A było to tak: za oknem czterdziestostopniowy upał, w mieszkaniu temperatura powietrza niższa o zaledwie siedem stopni, a na moich zroszonych potem barkach spoczywało znacznie więcej niż rękawki lepiącej się do skóry koszulki. Właśnie kończyłam studia magisterskie, pisałam pracę dyplomową i za wszelką cenę próbowałam skompletować dokumenty na studia doktoranckie. I gdzieś w tym całym chaosie, pędzie i mózgu zmieniającym się w zupę, pojawiła się lektura nijak do tego napięcia niepasująca. Z tytułem zbyt radosnym, z okładką zbyt wakacyjną, z opisem zbyt idyllicznym. Wkrótce miało się jednak okazać, że „Nie omijaj szczęścia” Ewy Podsiadły-Natorskiej to lektura doskonała w chwilach zwątpienia i absolutnego przepracowania.

Czytaj dalej

dzień dobry, północyWITAJ, NIEPEWNOŚCI
Każdego dnia podejmujemy decyzje, które wpływają na naszą przyszłość. Czasami nawet jedno słowo może mieć kolosalne znaczenie. Zmierzamy ku jakiemuś punktowi, wyznaczamy sobie jakieś cele i dopiero, kiedy stajemy na podium naszych marzeń, zastanawiamy się nad znaczeniem dróg, których nie wybraliśmy. Nad ludźmi, których odtrąciliśmy. Nad szansami, które odrzuciliśmy. Zwykle te wątpliwości zagłusza szum świata – trajkotanie otoczenia, buczenie telewizora, wszechobecny zgiełk i hałas – który przyćmiewa wszelkie wewnętrzne monologi. Ale co stałoby się, gdyby świat nagle zamilkł, a my mielibyśmy tylko siebie i czas? Tak, jak bohaterowie „Dzień dobry, północy” Lily Brooks-Dalton?

Czytaj dalej

trawa bardziej zielonaRYCZĄCE TRZYDZIESTKI
Wychodzę z założenia, że popyt napędza podaż i ogólny zalew literatury obyczajowej spowodowany jest jej namiętnym pragnieniem właśnie. Nie mam problemu ze jej schematycznością, która jest przecież wszechobecna niezależnie od gatunku; nie przeszkadza mi przezroczysty język, ani nawet bohaterowie zbyt doskonali, by mogli być prawdziwi. Nie mogę jednak pogodzić się z faktem, że podobna literatura promuje pewne zachowania, narzuca swoistą filozofię i podejście do świata, a te – wraz z każdą kolejną przeczytaną obyczajówką – wydają mi się coraz bardziej niemoralne. I chociaż patrząc na okładkę „Trawy bardziej zielonej” nie widać tego ani odrobinę, to nie jest ona wolna od podobnych przykrości.

Czytaj dalej

pod presjąW PUŁAPCE OBAW
Długo musiałam dochodzić do tej prawdy, ale to oczekiwania ukształtowały moje życie. Oczekiwania uczyniły mnie tym, kim jestem. Presja mnie taką uczyniła. Nieustannie drążąca dziurę w brzuchu świadomość, że ludzie mają wobec mnie pewne oczekiwania. To, że tata kwitował każde moje działania „jest dobrze, ale może być lepiej”; to, że każda moja niewiedza na uczelni może być powodem do śmiechu i krytyki. Co z tego, że miewam koszmary? Co z tego, że czasami coś mnie ściska w gardle? Ważne, że idę naprzód. Prawda? Bohaterowie „Pod presją” autorstwa Michelle Falkoff być może by się ze mną zgodzili.

Czytaj dalej