Oceny

szczęśliwe garnki latoLATO, LATO WSZĘDZIE
W moje ręce trafiła kolejna odsłona cyklu Beaty Pawlikowskiej „Szczęśliwe garnki. Kulinarna książka z przepisami na lato”, z początku wzmagając chęć wykorzystania sezonowego urodzaju owoców i warzyw. Niestety, śledząc kolejne propozycje kulinarne znanej podróżniczki nie poczułam ducha wskazanej pory roku.

Czytaj dalej

bez słówPRZEGADANE MILCZENIE
Literatura NA (new adult) według definicyjnych wytycznych przeznaczona jest dla czytelnika w wieku od 18 do 30 roku życia i o takich bohaterach opowiadająca. Sama sięgam po NA i YA z myślą raczej o czasach początków pełnoletności, chwilach pierwszych zakochań, dotyku i szukaniu własnej życiowej drogi. Sięgam po nie, bo szukam tam czegoś, czego nie mogę znaleźć już w obecnym życiu – niezachwianej wiary i pewności, że za następnym zakrętem może być już tylko lepiej; braku wątpliwości.„Bez słów” Mii Sheridan niestety w większości kompletnie nie wpisuje się w te wyobrażenia.

Czytaj dalej

świat bez książątEMANCYPACJA KSIĘŻNICZEK
Po drugi tom „Akademii Dobra i Zła” sięgnęłam niemal natychmiast po pożegnaniu się z pierwszą odsłoną cyklu. Zaskakujące zakończenie tej historii po prostu nie pozwalało mi dłużej czekać. Intrygująco przeprowadzona przez Soman Chainani fabuła oraz dekonstrukcja znanych schematów kazały o sobie opowiadać i zachęcać innych do zapoznania się z tą pozycją. Muszę jednak przyznać, że nawet pierwszy tom tegoż cyklu nie był w stanie przygotować mnie na niesamowitość – zwłaszcza z perspektywy kulturoznawczej – tomu drugiego, czyli „Świata bez książąt”.

Czytaj dalej

akademia dobra i złaNIE WSZYSTKO ZŁOTO, CO SIĘ ŚWIECI
Baśnie stały się podstawą dla powstania niejednego tekstu kultury. Garściami czerpały i czerpią z nich teatr, kinematografia, gry czy literatura. Najczęściej przetwarzają one konkretne opowieści, uwspółcześniając je lub adaptując do innego, określonego przez siebie konceptu. Zdarza się również, co mnie osobiście interesuje najbardziej, że autorzy różnorodnych form twórczych kreują światy, w których zderzają historie znanych z np. właśnie baśni, bohaterów. Przykładem mogą być tu seriale: „Grimm”, „Once Upon a Time” czy – to już nie baśniowe a gotyckie – „Penny Dreadful”. Ostatnio z kolei wpadła mi w ręce młodzieżowa powieść „Akademia Dobra i Zła”, pierwszy tom cyklu autorstwa Soman Chainani.

Czytaj dalej

bazar złych snówSKLEPIK Z KOSZMARAMI
Na bazarze koszmarów mogłabym wystawić całkiem pokaźny asortyment. Ewentualni klienci mogliby przebierać w towarach z najwyższej półki, wyśnionych zwłaszcza w ostatnich latach mojego życia. Mimo to, wielu nie znalazłoby zapewne dla siebie czegoś wystarczająco koszmarnego. Nie przerażają mnie pająki czy węże, chociaż podchodzę do nich z respektem śmiercionośności; w mrocznych wizjach mojej podświadomości brakuje płomieni, wysokości czy pił mechanicznych; nie pojawiają się zabójcze auta, faceci w czerni czy mordercze dzieci. Na „Bazarze złych snów” Stephena Kinga znaleźć można jednak towary wszelkiej maści, zwłaszcza dla koneserów oryginalnych koszmarów.

Czytaj dalej

obsesjaŻARU! WIĘCEJ ŻARU!
Do czasu spotkania z serią „Uwikłani” Laurelin Paige i pierwszym tomem tej historii, „Pokusą”, nie sądziłam, że jakakolwiek literatura erotyczna może mnie zainteresować (albo, przynajmniej, nie rozśmieszyć). Jasne, opowieść o miłosno-seksualnych przygodach Alayny i Hudsona to prosta bajeczka pełna fizjologicznie wątpliwych wydarzeń (ilość orgazmów na stosunek naprawdę wydaje się tutaj chwilami dość nieprawdopodobna), ale nie sposób odmówić jej pełnej napięcia nastrojowości. Głównie dlatego po drugi tom cyklu, „Obsesję”, sięgnęłam już bez pełnej obaw rezerwy, a za to z pewnym zaciekawieniem i przekonaniem o relaksacyjnym potencjale powieści.

Czytaj dalej

pokusaNAPIĘCIE PRZEDE WSZYSTKIM
Trudno byłoby mnie uznać za znawczynię literatury erotycznej. Tak naprawdę, to staram się jej unikać. Nie ma to nic wspólnego z wysublimowanym gustem, wrażliwością czy innego typu stroniącym od popkultury snobizmem, lecz ze… śmiechem. Rozumiem, że kolejne opisy erotycznych doznań mają w czytelniku wzbudzać stany podniecenia, napędzać jego łóżkową kreatywność lub też po prostu perwersyjnie (aczkolwiek przyjemnie) zawstydzać, niemniej dla mnie większość proponowanych przez autorki opisów igraszek jest po prostu zabawna z tymi wszystkimi „prężącymi się wojownikami”, „okazałymi laskami” i „nabrzmiałymi maczugami”. Okazuje się jednak, że istnieją tytuły, takie jak „Pokusa” Laurelin Paige, które bawią nieco mniej.

Czytaj dalej

akademia wampirówMIAŁO BYĆ SEXY. CHYBA
Nie czytałam żadnej z części „Akademii wampirów” Richelle Mead, niemniej sama autorka nie jest mi obca. W ramach pisania pracy licencjackiej zapoznałam się z całą jej serią o Georginie Kincaid (sukubie). Nie mogę niestety porównywać tych pozycji, bowiem wchodzą one w skład zasadniczo różniących się gatunków – „Akademia” to paranormalny romans dla młodzieży, cykl o sukubach należy z kolei do adult fiction.  A adult fiction nie cenzuruje. Seks to seks, a nie „przytulenie się bardzo mocno w swej nieskalanej pożądaniem prawdziwej, niezależnej od czasu i przestrzeni, miłości”; z kolei wulgaryzmy nie zamieniają się w kurczaki i psa w dole. Zupełnie inaczej niż większość paranormal romance dla młodzieży.

Czytaj dalej

jak znaleźć faceta w wielkim mieścieGIRLS JUST WANT TO HAVE FUN
Nie dajcie się zwieść – choć tytuł na to wskazuje, to książka nie stanowi kolejnego poradnika (niemniej ktoś mógłby wyciągnąć z niej kilka sensownych rad dotyczących podrywu i czerpania radości z życia). Nie jest też książka autorstwa Melissy Pimentel tak urocza, jak mogłaby na to wskazywać okładka. A jaka jest i o czym opowiada?

Czytaj dalej

przykry początekZAWSZE MOŻE BYĆ GORZEJ
Jak nietrudno się domyślić za pierwsze zarobione w życiu pieniądze (zarobione, a nie otrzymane w ramach kieszonkowego czy prezentu) kupiłam sobie książkę. A właściwie całą serię książek. A nawet – kilka serii książek. Pierwszą z nich była „Seria niefortunnych zdarzeń” Lemony’ego Snicketa, do której zdarza mi się dość często wracać – a to rzecz wyjątkowa, bo z natury nie wracam do poznanych już tekstów kultury. 

Czytaj dalej

remediumSOBOWTÓRY ZMARŁYCH
Cykl „Program” autorstwa Suzanne Young od początku mnie zaskakiwał. Pierwszy tom robił wrażenie dzięki dojrzałemu podejściu do tematu depresji, wpisującemu się nie tylko w aktualną, alarmującą sytuację kiepskiej kondycji psychicznej społeczeństw na całym globie, ale również w popkulturowe zainteresowania świata – literaturę dystopijną. Drugi tom również mnie zaskoczył, ale już niekoniecznie pozytywnie. Zdziwił mnie kierunek, w jakim podążyła fabuła oraz niewykorzystany potencjał części wątków. Z kolei tom trzeci… No właśnie, już tutaj pojawiają się wątpliwości – chociaż „Remedium” ukazało się po „Pladze samobójców” oraz „Kuracji samobójców” opatrzone jest wskazówką „część 0”.

Czytaj dalej

kuracja samobójcówLICZY SIĘ TYLKO TERAŹNIEJSZOŚĆ
Pierwszy tom „Programu” Suzanne Young, „Plaga samobójców”, zrobił na mnie piorunujące wrażenie. Może była to kwestia jesiennej aury, może niełatwego tematu, a może po prostu umiejętności autorki do wykreowania powieści młodzieżowej, traktującej o czymś więcej niż problemach z doborem kiecki na bal maturalny czy spotykaniu się z największym draniem w mieście. Naturalność relacji międzyludzkich przedstawionych w powieści rekompensowała pewne niedoinformowanie w sferze szczegółowości świata, zwłaszcza jego dystopijnej strony. Przede wszystkim jednak to moralno-etyczna niejasność tej historii zaintrygowała mnie do tego stopnia, że na kolejny tom „Programu” czekałam tak niecierpliwie, jak rzadko mi się zdarza.

Czytaj dalej

hygge na szczęścieNIE TYLKO KISZONE ŚLEDZIE

„Hygge. Na szczęście” Signe Johansen to druga książka o skandynawskim sposobie na czerpanie radości z życia po książce Meika Wikinga, jaką miałam okazję przeczytać. Przy dziewiczym podejściu do tej idei poznałam podstawy. Dowiedziałam się, że świeczka, dobre jedzenie i puchaty kocyk mogą zawęzić cały świat do mieszkaniowego azylu. Dzięki Johansen nie tylko odświeżyłam sobie te informacje i zatęskniłam za zimą, ale też poznałam konkretne przepisy na skandynawskie przysmaki.

Czytaj dalej

hueCHODŹ, POMALUJ MÓJ ŚWIAT
„Develop and publish great video games” – to proste hasło Curve Digital jak do tej pory się sprawdza. Po ciepłym przyjęciu takich tytułów, jak „Dear Esther”, „Proteus” czy „The Swapper” przyszedł czas na „Hue” – logiczną platformówkę z elementami metroidvani. Ta debiutancka produkcja niezależnego studia Fiddlestick, która na rynek trafiła w połowie 2016 roku, złamie niejedno serce.

Czytaj dalej

mechanik konfrontacjaPRAWIE JAK HUNT, PRAWIE JAK WICK, PRAWIE JAK BOND
„Mechanik: Prawo zemsty” okazał się jednym z lepszych filmów w solowym dorobku Jasona Stathama w ostatnich latach. Niewymagający, acz dynamiczny zestaw akcji, której uroki można było podziwiać dzięki absolutnemu brakowi kombinatoryki i zapuszczania się w rejony skomplikowanych wątków pobocznych oraz charyzmatyczny główny bohater sprawiły, że produkcja Simona Westa dała się oglądać z pewną przyjemnością. Czy „Mechanik: Konfrontacja” powtórzył sukces pierwszej odsłony?

Czytaj dalej