monolith

objawienieOBJAWIENIE? RACZEJ HALUCYNACJE!

Nie wiem, gdzie byłam, gdy świat drżał z wściekłości, dyskutując o dziwacznych decyzjach Lionsgate w sprawie „Objawienia”, ale może to i dobrze, że przed seansem nic jeszcze nie wiedziałam o oburzających decyzjach przedsiębiorstwa – przynajmniej nie podeszłam do produkcji uprzedzona. Nie zmieniło to chyba jednak za wiele. Wciąż bowiem – zgodnie z ogólną krytyką – uważam, że film to dziwny, nieskładny i zwyczajnie niewarty oglądania.

Czytaj dalej

asy bez kasyABSURD Z ŻYCIA WZIĘTY
Jared Hess nie słynie z wysmakowanego kina. Twórca, kultowego już, „Napoleona Wybuchowca” ma na swoim koncie zaledwie kilka tytułów, ale o każdym z nich można by powiedzieć, że jest… wyjątkowy. „Nacho Libre”, czy serial „The Last Man on Earth” to produkcje dla bardzo specyficznej grupy odbiorców, którym żaden absurd (i odrobina niewybredności) nie jest straszna. Jeżeli więc sądzicie, że „Asy bez kasy”, których scenariusz bazuje na prawdziwych wydarzeniach, coś w tej materii zmieniają, to srogo się zawiedziecie.

Czytaj dalej

blair witchWIEDŹMA Z BLAIR KONTRA DRONY
Był rok 1999, gdy świat obiegła sensacyjna wiadomość o zaginięciu trójki studentów szkoły filmowej w lesie Black Hills w stanie Maryland. Był też rok 1999, gdy na ekrany kin wszedł „Blair Witch Project” rzekomo opowiadający o losach tejże trójki początkujących aktorów. Jeżeli wierzyć powtarzanym przez ostatnie osiemnaście lat legendom, byli ludzie, którzy faktycznie uwierzyli w prawdziwość przedstawionych w produkcji wydarzeń. Tacy, którzy przyjęli za prawdziwą legendę wiedźmy z Blair i tacy, którzy do dzisiaj boją się wejść do lasu po zmroku. Niestety, jestem przekonana, że wśród widzów nowego „Blair Witch” w reżyserii Adama Wingarda nie znajdzie się nikt, kto dałby się w podobny sposób zwieść (uwieść?) kinematografii.

Czytaj dalej

litewski przekrętWYBUCH WULKANU TO DOPIERO POCZĄTEK
Dominacja komedii o kloacznym typie humoru sprawia, że sięgam po ten gatunek coraz rzadziej z obawy przed obumieraniem szarych komórek lub też prostowaniem się zwojów mózgowych. „Litewski przekręt”, jakkolwiek dawał wyraźne wskazówki co do obranego kierunku dowcipu, przyciągnął mnie skrajnie odmiennymi recenzjami oraz obecnością na liście płac Vinniego Jonesa, jednego z czołowych brytyjskich zabijaków. Po seansie mogę powiedzieć jedno – to naprawdę istna jazda bez trzymanki.

Czytaj dalej

Gra Endera

WOJENNE ROZGRYWKI
W przypadku „Gry Endera” oczywistym było już przed premierą, że film wzbudzi sporo skrajnych emocji. Nawet nie dlatego, że literacki pierwowzór autorstwa Orsona Scotta Carda dostarczał materiału, który wystarczyłby na ożywioną reakcję części widzów. Raczej z uwagi na sam fakt bycia ekranizacją głośnej powieści. Dziś można jednak spokojnie uznać, że nie wywołał on fali kontrowersji w związku choćby z zamysłem fabularnym, sprzyjającym dyskusjom na temat etyki.

Czytaj dalej

więzienie w ogniuKLIMATYCZNA SZTAMPA
Filmowym twardzielom niestraszne żadne przeszkody. Zdawać by się nawet mogło, że zupełnie nie interesuje ich własne życie. Zresztą, czy w ogóle mają jakieś „własne życie”? Realizując kolejne, coraz niebezpieczniejsze zlecenia, czy wpadając na coraz bardziej ryzykowne plany, prywatną egzystencję odkładają na boczny tor. Ścigani, nienawidzeni, z wyrokami przestępczego świata nałożonymi na ciężkie od trudnej sprawiedliwości barki, zatracają się w nieprzerwanym kole celu i konieczności jego osiągnięcia za wszelką cenę. Nawet, jeżeli oznacza to chwilową zmianę drużyny, jak np. w „Więzieniu w ogniu”.

Czytaj dalej

urodzeni zwycięzcyURODZENI PRZEGRANI
Filmy o nałogowcach, to jeden z typów produkcji, które szczególnie mnie dotykają. Nie dlatego, że mam jakieś prywatne doświadczenia z tym związane, ale dlatego, że niezwykle silnie oddziałuje na mnie wizja trwania w pewnym liminalnym stanie – pomiędzy pragnieniem kontynuowania działań nałogowych, świadomością dramatyzmu swojego położenia i złudną wiarą w to, że można przestać – cokolwiek się robi – w każdej chwili. Śledzenie kolejnych złych wyborów i swoistego studium upadania oraz pewność, że bohater z tragicznej sytuacji przejdzie w jeszcze gorszą, sprawiają, że oglądania podobnych filmów to katorga dla moich nerwów i kondycji psychicznej, rozdzieranej między współczuciem, wściekłością i rozczarowaniem. Nie inaczej było w przypadku seansu filmu „Urodzeni zwycięzcy”.

Czytaj dalej

Limuzyna(NIENAJMILSZY) SEN O MOJEJ WARSZAWIE
Warszawa to nie Los Angeles, Łukasz Targosz to nie Cliff Martinez, Agnieszka Grochowska to nie Ryan Gosling, a Jérôme Dassier to nie Nicolas Winding Refn. Taka była pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po obejrzeniu „Limuzyny”. Szkoda, że interesujący pomysł stojący za tym filmem nie doczekał się równie interesującej realizacji. Zwłaszcza, że jedną z głównych ról zagrał w nim nie kto inny, a Christopher Lambert.

Czytaj dalej

legend

GDZIE DWÓCH (HARDYCH) SIĘ BIJE, TAM TRZECI (WIDZ) ZASYPIA
Rok. Rok DVD z „Legend” leżało na półce i łypało na mnie nienawistnie, karząc mnie w ten sposób za to, że tak długo zwlekam z jego obejrzeniem. Powinno być mi wstyd, powinnam się za to kajać i najpewniej – żeby jakoś wynagrodzić światu to odkładanie seansu – powinnam napisać, że żałuję, bo film okazał się fantastyczny. Otóż nie, nie okazał się fantastyczny. Chyba, że dla ludzi cierpiących na insomnię.

Czytaj dalej

żywioł deepwater horizon(NIE)LUDZKA TRAGEDIA
Kiedyś BP było jednym z moich ulubionych koncernów. Być może dałam się złapać na to zielone, przyjazne (skojarzeniowo) środowisku logo, albo na reklamy udoskonalonego paliwa (mniej spalin, czyszczenie silnika czy większy zasięg na jednym baku to zawsze sensowne propozycje), tudzież na miłą obsługę i kartę na punkty lub po prostu schludność stacji, które zawsze zachęcały czystymi podłogami i nowoczesnym wyposażeniem. Po wydarzeniach z 2010 roku zaczęłam tam bywać rzadziej. Odkąd obejrzałam „Żywioł. Deepwater Horizon” najchętniej już nigdy nie skorzystałabym z ich usług.

Czytaj dalej

iluzja 2DISCO MAGIA
Na drugą odsłonę filmu „Iluzja” fani musieli czekać aż trzy lata. W tym czasie zaszło wiele zmian. Przede wszystkim produkcja zaskarbiła sobie uznanie sporej grupy odbiorców i to głównie za sprawą marketingu szeptanego. Znacznie ważniejszą rzeczą wydają się jednak zmiany kadrowe w gronie twórców kolejnej produkcji o nieprzeciętnych, charyzmatycznych iluzjonistach – na stanowisku reżysera Louisa Leterriera zastąpił Jon M. Chu, a co za tym idzie doszło do znaczących przemian w obrębie estetyki i ogólnego konceptu tytułu. „Iluzja 2”, chociaż wciąż jest obrazem przyjemnym dla oka, znacznie różni się od swojej poprzedniczki.

Czytaj dalej

iluzjaEFEKTOWNA MAGIA
Pamiętam sztuczki Davida Copperfielda. Miałam może kilka lat, gdy ten magik zaprezentował telewidzom znikający pociąg. Nie mam pojęcia, jak tego dokonał i nie chciałabym się dowiedzieć. Co ciekawe, z tamtych sztuczek najwyraźniej pamiętam grę, która polegała na dotykaniu pokazanych na ekranie kart. Copperfield poprosił by zacząć od środka, a później pozwalał przesuwać dłoń o ileś pól w dowolnym kierunku  i, na koniec, podał punkt, w którym spoczywała moja dłoń. Byłam oczarowana. Czegoś podobnego doświadczyłam podczas seansu „Iluzji”.

Czytaj dalej

mroczne wizjePRZERAŻAJĄCE MEBLE
Filmów ze słowem „wizja” – w różnej formie gramatycznej – nakręcono niemało. W sumie nie ma się czemu dziwić, to dobre słowo. Z jednej strony odwołuje się do wartości i znaczenia samego obrazu, z drugiej strony stawia go nieco pod znakiem zapytania. „Wizje” mogą dotyczyć przyszłości albo przeszłości; mogą nakładać się na teraźniejszość; mogą być prawdziwe lub fałszywe albo nawet szczycić się niejasnym statusem ontologicznym. Być może właśnie z tego powodu, owej zawiłości, gdy tylko zobaczyłam tytuł „Mroczne wizje”, musiałam zapoznać się z jego treścią. Szczególnie, że reżyserem filmu okazał się Kevin Greutert, współtwórca serii „Piła”.

Czytaj dalej

chórPOŻEGNANIE Z TALENTEM
Bodaj Angelina Jolie zastanawiała się publicznie nad tym, dlaczego akurat jej udało się odnieść sukces. W tak skróconej wersji brzmi to może nieco jak sztuczna skromność, jednak clue zagadnienia znajduje się w zupełnie innych rejonach problematycznych. Pytanie gwiazdy dotyczyło punktu startowego każdego aspirującego do sukcesu człowieka. Dlaczego – pytała Jolie – ja miałam szansę rozwoju, a wiele, często i bardziej utalentowanych osób, musi walczyć o każdy dzień, zamiast demonstrować światu swoje talenty? Te rozważania przypomniały mi się wraz z początkiem filmu „Chór”.

Czytaj dalej

pionek(NIE)WYRAŹNE SZALEŃSTWO
Nie pamiętam dokładnie swojej pierwszej rozgrywki szachowej. Mam w głowie jedynie strzępki wspomnień. Pięcio- czy sześcioletnia ja, piętro przedszkola, niewielka sala, szachownica, stary zegar z przyciskami i intensywnie wyperfumowana, ufarbowana na blond starsza pani, z błyskiem w oku tłumacząca sposób poruszania się poszczególnych figur. A może wcale nie była blondynką, nie była starsza, nie pachniała tak intensywnie? Może nie musiała nawet niczego tłumaczyć, może już wtedy wiedziałam (od taty?), jak zagrać szewskiego mata? W mojej głowie skrzy się też obraz jakiegoś turnieju – szachownic na słońcu, gromady dzieci i błyszczących się pucharów. Chociaż to wszystko nieco mnie konfunduje, to daleka jestem od mentalnego skomplikowania z jakim zmagać musiał się bohater filmu „Pionek”.

Czytaj dalej