Filmy

był sobie piesBAILEY, BAILEY, BAILEY
Ktoś mógłby zapytać, jak to możliwe, że książka o reinkarnacjach psa utrzymywała się na szczycie listy bestsellerów „New York Timesa” przez cały rok, została przetłumaczona na 20 języków i wydana w 29 krajach oraz ostatecznie zekranizowana w reżyserii Lasse Hallströma, człowieka, który ma na swoim koncie takie hity, jak „Co gryzie Gilberta Grape’a”, „Czekolada”, „Casanova” czy „Podróż na sto stóp”. Ktoś mógłby zapytać, ale nie ja. Nie tylko dlatego, że „Był sobie pies” już widziałam, ale także dlatego, że – jak wielu ludzi na świecie – znam smak przyjaźni ze zwierzęciem oraz jej straty.

Czytaj dalej

chataCHATKA Z INNEGO ŚWIATKA
Nan (Radha Mitchell) i Mackenzie (Sam Worthington) Phillips to szczęśliwe małżeństwo wychowujące trójkę dzieci. Domek na przedmieściach, przyjacielscy sąsiedzi, urocza dzielnica – wszystko w życiu Phillipsów wygląda doskonale. I to pomimo trudnej, patologicznej wręcz przeszłości Macka, o której dowiadujemy się z mrocznego prologu.

Czytaj dalej

kingsman złoty krągMIĘDZY WHISKEY A WHISKY
„Lepsze jest wrogiem dobrego” – powtarzał zawsze mój ojciec, a ja po chwili zastanowienia pozwalałam schować się jego słowom gdzieś w odległych zakamarkach mojego mózgu. „Bez ryzyka nie ma zabawy” – myślałam i dziękowałam w duchu wszystkim tym, który mieli odwagę, by narazić się na porażkę pragnąc czegoś więcej, niż „dobre”. Wbrew wszystkiemu jednak po seansie „Kingsman: Tajne służby” byłam przekonana, że próby „ulepszenia” tego filmu mogłyby przynieść fatalne w skutkach wyniki i drugiej odsłony cyklu, „Kingsman: Złoty krąg”, bardzo się obawiałam, tymczasem…

Czytaj dalej

W FAJNEJ SŁUŻBIE JEJ KRÓLEWSKIEJ MOŚCI
„Kingsman: Tajne służby” to fenomen nad wyraz osobliwy. Będąc filmem na wskroś nowoczesnym i postmodernistycznym, przywraca on do życia ducha dawnych, kultowych opowieści o szpiegach. Nie jest to jednak ani nudna laurka, z pietyzmem powielająca schematy, które jedynie próbuje uwspółcześnić, ani też złośliwy, erudycyjny prztyczek wymierzony owym schematom. To raczej solidny przykład fajnego, a przy tym niegłupiego i ambitnego akcyjniaka.

Czytaj dalej

z jak zachariaszKAMERALNY KONIEC ŚWIATA
Nie tak dawno dotarło do mnie, że zarówno film jak i literatura tworząc obrazy dotyczące przyszłości, kreują wizje apokaliptyczne. Niemal nikt, jeżeli ktoś w ogóle, wróży ludzkości opamiętanie i właściwy kierunek rozwoju. „Z jak Zachariasz” wpisuje się w tę tendencję, jednocześnie nieco ją przemieniając. Nie jest to bowiem typowe kino hollywoodzkie z wartką akcją i dużą ilością efektów specjalnych, lecz kameralna historia o znamionach filmu psychologicznego.

Czytaj dalej

Cirque du Soleil: Dalekie światyCAMERON WIE, ŻE MAGIA ISTNIEJE NAPRAWDĘ
Gdzie narodziła się magia? Podobno w Persji, tak gdzieś przynajmniej czytałam, ale nie o kapłanów Zaratustry mi chodzi, gdy o tę magię pytam. Nie o gawędy w starożytnych państwach basenu śródziemnomorskiego. Nawet nie o egipskich kapłanów, co się trudnili przewidywaniem zaćmień słońca i księżyca. Chodzi mi o tę magię, co zapiera dech,  i z której przebudzeni odczuwamy żal i smutek. O tą skrzącą się i błyszczącą, kolorową. Skąd ta magia? Na to pytanie odpowiedzieli mi James Cameron i Andrew Adamson filmem „Cirque du Soleil: Dalekie światy”.

Czytaj dalej

anna kareninaZATAŃCZYĆ Z JOE WRIGHTEM
Film to bodziec przede wszystkim wizualny. Bardzo często o tym zapominamy i rozbieramy go na części pierwsze, ignorując prymat samego obrazu. Czy można zrobić film bez dźwięku? Kłaniam się nisko kinu niememu! Ale czy można zrobić film bez wizji? (tutaj rozlega się jazgotliwy dźwięk błędu z teleturnieju). Joe Wrightowi i jego wizualnej koncepcji nie można odmówić pomysłu, piękna i niesamowitego uroku. Nawet niekompletnie wierną ekranizację klasyki literatury jestem w stanie przyjąć w takim opakowaniu.

Czytaj dalej

GŁOS SERCA PONAD WSZYSTKO
Myli się ten, kto uważa, że komedie romantyczne i romanse ogląda się dla pocałunków oraz randek pary głównych bohaterów. Filmy te mają w człowieku zbudować pewność, co do podejmowanych nawet intuicyjnie decyzji i podważyć rozumowe podejście do życia. Zachęcają, by po prostu czuć i marzyć. Zwieńczeniem tego procesu odkrywania swojej pierwotności jest rzecz jasna randka czy pocałunek głównych bohaterów, ale to tylko symbol. Metafora tego, że powinniśmy wsłuchiwać się w nasze wnętrz tak, jak bohaterowie „Żółtych cytrynek” wyreżyserowanych przez Teresę Fabik.

Czytaj dalej

wydarzyło się w TeksasieZA PAJĘCZYNĄ
Są filmy, które jedynie wydają się istnieć jako odbicie w spokojnej tafli. Wystarczy tylko delikatne muśnięcie, by taki miraż rozpierzchł się i rozmył. „Ain’t Them Bodies Saints” („Wydarzyło się w Teksasie”) Davida Lowery może być postrzegany jako właśnie takie odbicie, jak sen, którego istnienia po przebudzeniu nie jesteśmy pewni.

Czytaj dalej

czas na miłośćŻYĆ TAK, JAKBY KAŻDY DZIEŃ BYŁ OSTATNIM
Ostatnimi czasy niewiele dzieje się w kategorii filmów romantycznych. Te same schematy, te same historie, nawet twarze bohaterów jakieś podobne. Wszyscy piękni, młodzi, bogaci. Włosy blond albo brąz, oczy błękitne albo czekoladowe. Ona go kocha; on ją też, ale jeszcze o tym nie wie i tak dalej, i tak dalej. Gdy pojawiła się produkcja „Czas na miłość” długo zwlekałam z jej obejrzeniem. Bo i po co skoro wiedziałam, co się wydarzy? No cóż. Każdy popełnia błędy.

Czytaj dalej

aleksanderOJ, ZŁY TO DZIEŃ
Każdy miewa złe dni. Także kalendarz Twojego życia jarzy się w niektórych miejscach toksyczną zielenią (tak sobie wyobrażam kolorystycznie te złe dni). Na dodatek wydaje się, że złe dni dotykają tylko nas. Wszyscy wokół wiodą idealne życia, podczas gdy nad nami wisi wielka burzowa chmura, od czas do czasu pieszcząca nas piorunem . Na złe dni nie ma rady. Trzeba się schować (albo i nie) i czekać aż miną. Ale czasami jest tak, że nawet najgorszy z najgorszych dni może się zmienić za sprawą jednego dobrego wydarzenia, prawda?

Czytaj dalej

CO SIĘ KRYJE ZA FASADĄ AMERYKAŃSKIEGO SNU?
„Daleko od nieba”, melodramat w reżyserii Todda Haynesa, mimo gatunku niewiele łączy z ckliwymi historyjkami o miłościach przeszłego Hollywood. Amerykański sen lat 50. w „Far away from heaven” ukrywa za ścianą ideałów homofobię, rasizm i obawę przed społecznym odtrąceniem. Doceniono to z pewnością na Independent Spirit Award, gdzie produkcja otrzymała aż cztery statuetki (najlepszy film, najlepsza reżyseria, najlepsza rola żeńska oraz męska).

Czytaj dalej

gorący pościgPALĄC GUMĘ
Oj, kiepsko ostatnio z rynkiem komediowym, kiepsko. Trudno znaleźć film odmiennej kategorii, niż ta zwana „kloaczną” z serią żartów dotyczących biologicznych aspektów ludzkiej egzystencji – seksem i fekaliami – czy opartej na obrzydliwych wpadkach w stylu lądowania w zbiorniku zepsutego jogurtu lub odchodów. Z pewnym dystansem i obawami usiadłam więc przed telewizorem i włączyłam „Gorący pościg”. Takie zaskoczenia lubię!

Czytaj dalej

wyprowadzonaGŁUPIA I NUDNA PARODIA „UPROWADZONEJ”
„Straszny film” to fenomen, który trudno powtórzyć, więc zwykle stronię od produkcji wzorowanych na duchu tej komediowej serii. Najgorzej bowiem wypadają te pastisze te, które bardzo by „Strasznym filmem” być chciały, ale nie mają na to, ani pieniędzy, ani kontaktów wśród popularnych aktorów „drugiej kategorii” (np. Tara Reid, która jest rozpoznawalna, ale zdecydowanie niezbyt utalentowana). Zdarza się jednak, że się złamię. Tak było w przypadku „Wyprowadzonej”.

Czytaj dalej

nieuchwytniBEZPIECZNY PARKOUR?
Tylko nielicznym udaje się utrzymać w świecie Hollywood. Gwiazdki jednego sezonu, jednego filmu, jednego serialu – to najczęstsze zjawiska. Podobny los podzieli najprawdopodobniej Taylor Lautner, który po sukcesie serii „Zmierzch” nie przyciągnął już tłumów. Co więcej – nie zaproponował niczego, co mogłoby te tłumy przyciągnąć. Idealnym przykładem jest tutaj jeden z nowszych z filmów z jego udziałem, „Nieuchwytni”.

Czytaj dalej