the do-over recenzjaTYPOWY SANDLER!
Na pewno i wy macie znajomego, który wyróżnia się spośród innych charakterystycznym dowcipem. Być może chodzi o specjalny ton, którym posługuje się wyłącznie podczas opowiadania kawałów; być może ma w sobie to specjalne coś, co sprawia, że uchodzą mu na sucho nawet najbardziej niewybredne żarty; a może chodzi o to, że nikt poza waszą paczką (albo w ogóle nikt) nie rozumie jego poczucia humoru. Gdybyście teraz usłyszeli jak ten ktoś wykorzystuje tę cechę charakterystyczną, z miejsca powiedzielibyście – typowy XYZ! Dla mnie, takim charakterystycznym dowcipnisiem kina (poza Eddym Murphym i Jimem Carreyem) jest Adam Sandler. A „The Do-Over”, to film, na koniec którego nie pozostało mi nic innego, jak zakrzyknąć: Typowy Sandler!

Czytaj dalej

recenzja anna ŚWIAT Z DETEKTYWAMI WSPOMNIEŃ
Nigdy nie zrozumiem mechanizmu pamięci. I nie chodzi o to, że pamiętam pierwszy dzień w szkole podstawowej, a za nic w świecie nie mogę przypomnieć sobie wydarzeń z zeszłego tygodnia. Zastanawiam się raczej nad kreacją wspomnień – co z nich jest moje, co zasłyszane, co zapamiętane z rodzinnego albumu. Czy te odległe obrazy zdarzeń i uczuć w zupełności należą do mnie? „Mindscape” (w tłumaczeniu polskiego dystrybutora „Anna”) traktuje, co prawda o innym aspekcie ludzkich powrotów do przeszłości, jednak w podobny sposób skłania do refleksji nad znaczeniem i mocą tego, co wydaje się nam, że pamiętamy.

Czytaj dalej

NADZIEJA UMIERA OSTATNIA
„Star Wars”! To przecież „Star Wars”! Przyszło mi żyć w czasach, kiedy kolejne części „Gwiezdnych wojen” mogę oglądać premierowo w kinie. Czy jako geek mogłem mieć więcej szczęścia? Co mogłoby pójść nie tak przy tej marce? Oh, wait… No tak, były przecież prequele. Spokojnie, uspokój się, Kamilu, wszystko będzie dobrze. W końcu „Łotra 1” (ang. „Rogue One”) nie reżyseruje już George Lucas.

Czytaj dalej

recenzja niespodzianka na 6 literJAK (PRAWIE) ZMIENIŁAM ZDANIE O OBYCZAJOWYCH ROMANSACH
Mdli mnie na samą myśl o kolejnej książce Grocholi i „jej” pokrzywdzonej czterdziestolatce, która na wsi odkrywa sens swojego życia i faceta z Ferrari. Pastelowe okładki z kwiatami, działają na mnie jak płachta na byka, a kiedy pojawia się w telewizji reklama kolekcji książek Katarzyny Michalak, to czuję, że moja dusza płacze i jakby trochę umiera. Po „Niespodziance na 6 liter” spodziewałam się dokładnie tego samego. Miałam, co prawda nadzieję, że pewnego dnia trafię na romans obyczajowy, po którym nie będę chciała spalić wszystkich „kobiecych działów” w księgarniach świata, ale nie sądziłam, że… stanie się to tak szybko. 

Czytaj dalej

kochajmy się od święta recenzjaNORMALNIE NIENORMALNI
Kiedy miałam dziesięć lat za stereotyp przyczynków do niechęci wobec rodzinnych zjazdów (a więc najczęściej wizyt świątecznych) uważałam powracające jak mantra pytanie: co w szkole? Odkąd podrosłam znajduję ku temu znacznie więcej przyczyn, ale na pierwszy plan wciąż wysuwa się jedno pytanie. Teraz już zupełnie, ale też absolutnie upierdliwe: to kiedy ślub?

Czytaj dalej

tancerka recenzjaDANSE MACABRE
Nawet najpiękniejsza róża posiada kolce. Nawet za najpiękniejszym z artystycznych wyrazów, za najcudowniejszą ze sztuk kryją się połacie bólu, cierpienia i wyrzeczeń. Właśnie o tym, o zatracaniu siebie w imię (i ironio!) wyrażania siebie, opowiada debiutancki film fabularny Stéphanie Di Giusto, „Tancerka”. To, choć nie tak widowiskowa i zapadająca w pamięć, jeszcze jedna historia w duchu „Czarnego łabędzia” czy „Whiplash”.

Czytaj dalej

imigranci recenzjaTYGRYSY, SŁONIE I LUDZIE-ZWIERZĘTA
O tym, że temat imigrantów nie schodzi od jakiegoś czasu z języków ludzi na całym świecie nie trzeba nikomu przypominać. Wbrew polskiemu tytułowi filmu „Dheepan” – „Imigranci” – najnowszy film Jacquesa Audiarda nie porusza jednak wyłącznie tematyki związanej z napływem uciekającej przed wojną ludności. To raczej dramatyczny thriller o próbie zachowania godności, poszukiwaniu spokoju oraz pragnienia, bardziej niż czegokolwiek innego, uwolnienia się od bolesnych wspomnień i stworzenia swojego życia na nowo. Tylko czy nowe otoczenie zawsze oznacza świeży początek?

Czytaj dalej

mama recenzjaDOJRZEĆ DO ZROZUMIENIA
W 2009 roku dwudziestoletni Xavier Dolan zadziwił świat swoim reżyserskim debiutem. Zgarnął w Cannes trzy nagrody i otrzymał owacje na stojąco. Doskonały początek. Gdzieś w tym sukcesie rozmył się jednak fakt, że „Zabiłem swoją matkę” to film z elementami autobiograficznymi, rozliczający pewien etap młodego twórcy. Pytanie, czy do owego rozliczenia w ogóle doszło, bowiem w 2014 roku na ekrany kin wszedł kolejny film Dolana przedstawiający relację matki i syna. Czy po pięciu latach można wnieść do tematu coś nowego? Okazuje się, że owszem. Można, jak sugeruje jeden z bohaterów produkcji, zobaczyć całość z innej perspektywy.

Czytaj dalej

wyspa kukurydzy recenzja

INTELIGENTNE KINO CZY WIELOZNACZNY ZBIÓR PUSTY?
Mam z „Wyspą kukurydzy” pewien problem. Być może problem ten zaczyna się i kończy na mojej niedostatecznej wrażliwości albo wygórowanych oczekiwaniach; a może ma w tym udział ten szeroko-wąski temat, uparte milczenie bohaterów, ślimacze (acz mające pewien urok) tempo produkcji. W każdym razie nie jestem w stanie jednoznacznie stwierdzić, o czym właściwie opowiada ten film. A o czymś musi, skoro zdążył już otrzymać nagrodę w Karlovych Varach; to przecież dowód, że ktoś coś w nim zobaczył.

Czytaj dalej

nawet o tym nie myśl recenzja

WIELKA MOC TO WIELKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ
„Chciałabym wiedzieć, o czym teraz myślisz” – zdarza mi się mówić, spoglądając bliskiej osobie głęboko w oczy. Ale czy naprawdę bym tego chciała? Do momentu przeczytania „Nawet o tym nie myśl” Sarah Mlynowski byłam przekonana, że telepatia mogłaby być całkiem zabawna (albo po prostu przydatna). Jak jednak wiadomo światu od dawna „wielka moc to wielka odpowiedzialność”, a odpowiedzialność niekoniecznie wypada zabawnie. Wprost przeciwnie. Teraz więc, już po lekturze, gdy spoglądam w oczy drugiej osoby, myślę sobie po prostu, że jestem szczęśliwa.

Czytaj dalej

pizza wars recenzjaTAKI MAŁY, TAKI DUŻY MOŻE PIZZERMANEM BYĆ
Może nie każdy marzył o założeniu pizzerii, ale wielu śniło o nieograniczonym dostępie do pizzy. „Pizza Wars” nie gwarantuje może tego drugiego, ale pozwala – z przymrużeniem oka – wcielić się we świeżo upieczonego właściciela restauracji serwującej właśnie ukochane przez Włochów drożdżowe ciasto z najrozmaitszymi dodatkami. To jak? Jesteście gotowi stanąć do walki o tytuł najlepszej pizzerii w mieście?

Czytaj dalej

FAREWELL FASHIONISTA!
Są filmy, które można oglądać – i o których można pisać – w sposób standardowy, bez szczególnego rodzaju nastawienia. Stosunkowo łatwo je ocenić, uwzględniając takie aspekty, jak choćby fabuła, gra aktorska czy reżyseria. Zdarzają się jednak obrazy, które odstają od szeroko rozumianej normy na tyle, że ich odbiór należy przefiltrować przez specyfikę konwencji, zgodnie z jaką zostały zrealizowane. Takim właśnie „odmieńcem” jest „Iron Sky”.

Czytaj dalej

WARSZTAT TO NIE WSZYSTKO
„Ja, ja! Wybierz mnie! Mnie wybierz!” – krzyczałam, gdy w redakcji Secretum pojawiła się możliwość otrzymania przedpremierowego egzemplarza „Reputacji” Andrzeja Pilipiuka, chociaż zapoznawać się z jego twórczością zaczęłam stosunkowo niedawno i to nie od przygód (jeżeli tak można je nazwać) osławionego Jakuba Wędrowycza, a od „Oka Jelenia”. Autor uwiódł mnie jednak lekkością pióra i niezwykłą umiejętnością do tworzenia gatunkowego mariażu w takim stopniu, że zapragnęłam być z jego dziełami na bieżąco. „Reputacja” jednak, pomimo że przyjemna i lekka w odbiorze, nie sprostała moim oczekiwaniom.

Czytaj dalej

the royals recenzjaKAWIOR I KOKAINA
Kogo nie fascynują wyższe sfery? Kto nie chciałby wiedzieć, co tak naprawdę dzieje się za drzwiami pokoi głów państwa? Kto nie marzył o obiedzie z królową albo ślubem z zamożnym księciem? Te idee trwają w każdym z nas i ewoluują. Jako dzieci marzyliśmy o gustownych balach albo pasowaniu na rycerzy. Teraz bardziej zależy nam na smaczkach i brudach z pałacowych komnat (chociaż nie zawsze). Nie wiem, czy ktoś wierzy w świat przedstawiony w serialu „The Royals”, ale jedno jest pewne – to naprawdę grzeszna, oj grzeszna rzeczywistość.

Czytaj dalej

incepcja recenzjaNIE ŚPIJ, BO CIĘ OKRADNĄ
Christopher Nolan to utalentowany reżyser, któremu największą sławę przyniosła najnowsza filmowa interpretacja przygód jednego z najbardziej znanych komiksowych bohaterów, Batmana. O ile „Batman: Początek” zasadniczo nie wzbudził zbyt dużego zainteresowania poza środowiskiem komiksowych geeków, o tyle już „Mroczny Rycerz” stał się fenomenem cenionym uniwersalnie, którym Nolan bardzo wysoko zawiesił sobie poprzeczkę. „Incepcja” miała więc trudne zadanie sprostania oczekiwaniom widzów.

Czytaj dalej

słaba płeć recenzjaJAJNIKI I PENISY
Czy aby nie cofnęłam się w czasie? Czy to XXI wiek, czy może jakaś alternatywna rzeczywistość? Takie pytanie chodziły mi po głowie podczas domowego seansu „Słabej płci”.  Filmu, który tak bardzo starał się nie być szowinistyczny i wepchnąć kobiety w supermęskie spodnie, że okazał się kobiecą nagonką na i tak pokrzywdzonych – według twórców produkcji – intelektualnie przez los nieudaczników płci brzydkiej. Filmu, który odwrócił stereotypy i wykrzywił je do tego stopnia, że stworzył nowe, tylko śmiesznie karykaturalne.

Czytaj dalej

CZŁOWIEK JEST TYM, CO JE
Były programista hurtowni danych, hongkońska specjalistka od win, dawny szef jednej z największych wytwórni płytowych na świecie, litewska modelka pracująca dla topowych marek modowych, sponsorowany przez swoich rodziców dziedzic rodzinnej fortuny – co łączy tę piątkę? Wszyscy oni nie tylko kochają jedzenie, ale także o nim piszą i je fotografują. I nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że są także skłonni zlecieć cały świat wzdłuż i wszerz, by skosztować potraw serwowanych w restauracjach słynących z wyjątkowo dobrej kuchni. Odległość ani cena nie grają roli. Poznajcie foodies.

Czytaj dalej

ŚWIĄTECZNY ROMANS W RYTMIE NIESTRAWNEGO RODEO
Święta to czas ogólnego rozleniwienia. Fizycznego, uwolnienia od codziennej pracy (przynajmniej dla większości) i ucieczki mentalnej. U mnie objawia się to oglądaniem wszystkiego, co nie wymaga ode mnie intelektualnego zaangażowania. Najczęściej pada więc na produkcje telewizyjne o słodkich, milusich spotkaniach rodzinnych albo na komedie z kontrastującą wizją, która mimo wszystko kończy się mdłym, przytulaśnym finałem. Wciskam się w kanapę, przygarniam kota a tata pyta się „to co, teraz kawka i ciasto?” i jest mi miło, błogo i cudownie. Chyba, że film nie spełnia swoich rozluźniających właściwości. Jak na przykład taki „Pewnych gwiaździstych świąt”.

Czytaj dalej