Filmy

fusiŻYCIA NIE MOŻNA UNIKAĆ 
Teoretycznie „każda potwora znajdzie swojego amatora”. Wśród ludzi trafiają się piękni i brzydcy, mądrzy i głupi, ci zwyczajnie przeciętni i ci wyróżniający z tłumu. Ludzi jest tak wielu, że z założenia trudno pozostać samotnym nie z własnej woli. Na przeszkodzie stoi tylko prywatna nieśmiałość i życiowa apatia, która odbiera pragnienie poszukiwania, odnajdywania i życia bardziej. Czasami zdarza się jednak, że pomimo naszej bierności, los podtyka nam pod nos możliwość zmiany. To może być muśnięcie nakładających się na siebie na klamce dłoni, przelotne spojrzenie spod spuszczonych powiek albo, jak w „Fúsim”, zamieć śnieżna pierwszego dnia kursu tańca country.

Czytaj dalej

creed narodziny legendyFINAŁ MARZEŃ
W 1976 roku Sylvester Stallone po raz pierwszy wcielił się w postać Rockiego Balboa’y i na zawsze zapisał na kartach historii filmu. Od tego momentu fani produkcji wybierają się do Filadelfii tylko po to, by śladem bokserskiego idola wbiegać po tamtejszych schodach i podskakiwać na ich szczycie z uniesioną w geście zwycięstwa pięścią. Film doczekał się pięciu bezpośrednich kontynuacji, a w 2015 roku także szóstej, która opowiada jednak nie o losach samego Balboa’y, a o synu najtwardszego z jego przeciwników, Apollo Creedzie.

Czytaj dalej

las samobójcówA WEŹ SIĘ ZABIJ!
Jakkolwiek przepadam za horrorami i śledzę nowości wśród reprezentacji tego gatunku, to rzadko udaję się nań do kina. Zawsze znajduję w repertuarze coś, co dzierży palmę pierwszeństwa. A później… Później, kiedy wszystkie „ważniejsze” produkcje z mojej listy zostają odhaczone, horrorowe tytuły znikają z kinowych list projekcji. I tak non stop. Większą część filmów grozy oglądam więc w domu. „Las samobójców” nie okazał się tutaj wyjątkiem, ale i obejrzenie na większym ekranie nie zmieniłoby pewnie mojej jego niewysokiej oceny. Czytaj dalej
bodomPRAWDZIWIE KRWAWY KEMPING
Wędrujący po Polsce przegląd horrorów Fest Makabra obfituje w zaskoczenia i trudno byłoby nie pochwalić go za różnorodność. Dzięki jego repertuarowi poznałam już koreańską wersję filmu o zombie; amerykańską wersję „Śpiącej królewny”, w której piękna dziewoja pokazuje gotyckie pazurki oraz „Atak krwiożerczych donatów” – film udowadniający, że stróże prawa z USA w swym stereotypie pożerania pączków tak naprawdę wykazują się ponadprzeciętną odwagą. Teraz przyszedł czas na zrealizowany według wszystkich zasad gatunku slasher produkcji fińsko-estońskiej.

Czytaj dalej

Ghost in the ShellOSOBLIWE PRZEINACZENIE
Czasy, kiedy pasjami oglądałem anime już dawno minęły. I choć coraz rzadziej sięgam po nowe tytuły z tej gałęzi kinematografii, wciąż zdarza mi się wracać do niektórych pozycji, zwłaszcza jeśli w którymś momencie mojego życia wywarły na mnie szczególny wpływ. Jednym z takich żelaznych klasyków jest „Ghost in the Shell”. Możecie sobie więc wyobrazić, jak ucieszyłem się na wieść o hollywoodzkim, aktorskim filmie w ramach tej franczyzy.

Czytaj dalej

do utraty sił(NIEZBYT) MOCNE UDERZENIE 
„Schematami po ryju” – to była pierwsza opinia (tytuł jakiejś recenzji), jaka dotarła do mnie na temat filmu „Do utraty sił”. Nieszczególnie spieszyłam się więc z odpakowaniem DVD z folii i pierwszeństwo dawałam kolejnym nowościom. Zwłaszcza, że w połączeniu z obsadą reżyserską produkcji pod moimi powiekami natychmiast malował się obraz stereotypowo męskiego kina na przeciętnym (realizującym minimum gatunkowe) poziomie. Antoine Fuqua chociaż z warsztatem jest obeznany, to w pogardzie ma drobne, specjalistyczne narzędzia i pierwszeństwo daje ciężkiemu sprzętowi.

Czytaj dalej

Dom w głębi lasuPOTWORY, CZARY, BOGOWIE… MOŻNA SIĘ PRZYZWYCZAIĆ
Kiedy „Dom w głębi lasu” w reżyserii Drew Goddarda wchodził na ekrany kin, wywołał spore zamieszanie. Sam fakt, że prowokował do dyskusji widownię, podzieloną na wyraźnych zwolenników i równie zdecydowanych przeciwników, zasługiwał na uznanie. Nie ma bowiem nic gorszego, niż utwory, które pozostawiają odbiorców obojętnymi. Tak, nawet najgorsze „szmiry” są lepsze od „średniaków”, bo kino klasy B funkcjonuje w specjalnym obiegu, w którym może zyskać status kultowego. Na szczęście wspomniany rozłam w audytorium omawianego filmu wyklucza nijakość. Wręcz przeciwnie – mamy tu do czynienia z kinematograficznym ekstremum, siłą rzeczy wzbudzającym skrajne emocje.

Czytaj dalej

Książę PersjiNIEZAPOMNIANE PIASKI
Już kiedy film „Książę Persji: Piaski Czasu” w reżyserii Mike’a Newella wszedł na ekrany polskich kin, nie mogłem odmówić sobie wizyty w multipleksie. W towarzystwie dwójki znajomych udaliśmy się na seans w nadziei na lekką, przyjemną i nieabsorbującą rozrywkę. Nie dość, że chodziło o ekranizację platformowej, w gruncie rzeczy nieskomplikowanej gry komputerowej, to jeszcze za film odpowiada wytwórnia Disneya, która za target obrała sobie oczywiście nie tylko graczy, ale i rodziny z dziećmi.

Czytaj dalej

pikseleNIE TAKI STRASZNY JAK GO MALOWALI
Gdy „Piksele” reżyserowane przez Chrisa Columbusa weszły na ekrany, odpuściłam sobie. A wszystko to za sprawą fatalnych recenzji. I nie chodzi tutaj o krytyczne teksty, a marketing szeptany i powtarzające się słowa znajomych, żeby odpuścić. Dopiero niedawno – raczej za sprawą przypadku niż świadomego wyboru – nadrobiłam tę zaległość. I, pomimo tego, że film posiada wiele wad, uważam, że czekałam na jego seans zbyt długo.

Czytaj dalej

bogowie egiptuNIEBOSKIE BLASKI
Są takie filmy, których recenzję można by napisać nawet bez ich oglądania. Wystarczy szybki rzut oka na opis fabuły, obsadę albo zwiastun i już wiadomo, czego się spodziewać; już wiadomo, że zaskoczeń nie będzie. „Bogowie Egiptu” to właśnie jedna z takich produkcji – od początku do końca przewidywalna, o niejasnym targecie (zbyt brutalna dla dzieci, zbyt naiwna dla dorosłych), rażąca efekciarskimi popisami i nużąca rozwlekłością. Jednak czy jestem zawiedziona? Ani trochę. W końcu niczego więcej nie oczekiwałam.

Czytaj dalej

obce ciałoI OBY OBCYM POZOSTAŁO
Polskie kino już od jakiegoś czasu podnosi się po drastycznym upadku związanym z inwazją nienajmądrzejszych komedii romantycznych. Stopniowo wypieramy hity takie, jak „Ciacho” i wracamy do normalności, gotowi spojrzeć światu w twarz. Pośród tych wszystkich przemian pojawił się, kontrowersyjny sam w sobie, Zanussi. Teoretycznie jest tak, jak reżyser próbował perswadować: że wrota konkursów powinny stać dlań otwarte niezależnie od tego, co i o czym nakręcił; że krytyka w Polsce to już nie krytyka. Teoretycznie, bowiem w praktyce okazuje się, iż nawet najlepsi popełniają ogromne błędy. Takim błędem z pewnością było zrealizowanie „Obcego ciała”.

Czytaj dalej

droga krzyżowaUPADEK POD KRZYŻEM
Gdyby ten film powstał w Polsce, doszłoby zapewne do pospolitego ruszenia. Niezliczona ilość osób wierzących urządzałaby jedną pikietę za drugą. I nic dziwnego, bowiem produkcja w reżyserii Dietricha Brüggemanna, to obraz skrajny i całkowicie pozbawiony kompromisu (nawet jego zalążka). Oczywiście należy wziąć pod uwagę, że jest to film niemiecki, a Niemcy rozwiązali kwestię religijności nieszczególnie delikatnie, czyli…

Czytaj dalej

przebudzeniW JEDNI(OŚCI) SIŁA
Czasami zastanawiam się – zwłaszcza, gdy mam gorszy emocjonalnie dzień – czy świat faktycznie byłby taki straszny bez tej niestabilnej mieszanki, jaką są ludzkie uczucia. Być może straciłby nieco koloru, uspokoiłby się i drastycznie oddalił od tak bliskiej mi idei romantyzmu, ale… Brak świadomości straty, czy też brak zaangażowania emocjonalnego w proces tracenia, sprawiłyby (najpewniej), że nie odczuwalibyśmy tej zmiany w sposób negatywny. Choć raz logika wygrałaby z emocjami. Może byłoby przepięknie, może byłoby normalnie? Sprawdzić to – nie pierwszy już raz w historii kultury zresztą – postanowił Drake Doremus, twórca filmu „Przebudzeni”.

Czytaj dalej

księgowyUMIESZ LICZYĆ, LICZ NA SIEBIE
Zaczęło się chyba od „Rain Mana” Barry’ego Levinsona. Wizja dotkniętych autyzmem, acz nieprzeciętnie uzdolnionych jednostek rosła w siłę z produkcji na produkcję, doprowadzając do wykształcenia się stereotypu, według którego zespół Aspergera czy autyzm nierozłącznie funkcjonują w duecie z – głównie ścisłymi – talentami. Reżyserzy dostrzegając udany, kasowy schemat powielali go tworząc kolejne tytuły o cichych, wycofanych geniuszach. Dopiero w filmie Gavina O’Connora zdecydowano się pójść o krok dalej. „Księgowy” bowiem opowiada historię reymondowskiego autyka o pięknym umyśle i „johnywickowskim” zacięciu do zabijania. W dodatku wszystko z absolutną powagą.

Czytaj dalej

Hotel TransylwaniaSTRACH SIĘ BAĆ, CZAS SIĘ ŚMIAĆ!
Kiedy słuchałem zachwytów wzbudzanych przez Hotel Transylwanię, trudno było mi uwierzyć, że utwór, który w zasadzie „przeszedł bez echa” przez polski box office, może wywoływać aż tak pozytywne emocje. Po obejrzeniu tej niepozornej produkcji podejrzewam jednak, że powodem ciszy wokół niej mógł być na przykład skromny marketing. Okazuje się bowiem, że dzieło Genndy’ego Tartakovsky’ego nie tylko jest w stanie się obronić bez reklamy, ale jest wręcz w stanie błyszczeć i oczarowywać widzów!

Czytaj dalej